Wilno od zawsze kojarzyło mi się z miastem dość bogatym w budynki sakralne. No i w zasadzie coś w tym jest, bo po wpisaniu frazy „kościół” w Mapach Google pojawia się 18 pinezek i to w samym centrum (nie licząc fraz wpisanych w języku litewskim).
Faktycznie, ilość kościołów w centrum jest bardzo spora. Aby Wam to pokazać, zacznę od kilku zdjęć panoramy miasta z Baszty Gedymina.
Obiekty sakralne to według mnie wizytówka Wilna. Nie byłem we wszystkich, bo w tak krótkim czasie jakim dysponowałem jest to po prostu niemożliwe. Na pewno punktami obowiązkowymi są: Bazylika archikatedralna św. Stanisława Biskupa i św. Władysława, Kaplica Ostrobramska i przylegający do niej Kościół św. Teresy i Cerkiew pw. Ducha Świętego. Te trzy ostatnie są obok siebie.
Wcześniej wspomniana Baszta Gedymina sama w sobie jest drugą obowiązkową pozycją – i ze względu na punkt widokowy i samą wartość muzealną. Słyszeliście kiedyś żart o windzie, która jeździ w bok? No to chyba wziął się właśnie stąd, bo wjazd na górę odbywa się na takiej platformie:
Oprócz historycznego centrum z punktu widokowego bardzo dobrze widać Trzy Krzyże, Kościół św. Rafała i część „niehistoryczną”.
Kolejną pozycją obowiązkową jest historyczne centrum wypełnione wąskimi i krętymi uliczkami pełnymi restauracji i kawiarni. Spacer najlepiej rozpocząć od Placu Ratuszowego a następnie pójść w kierunku ul. Szklanej (Stiklių gatve), ul. Uniwersyteckiej (Universiteto gatve) aż do Placu Katedralnego (Katedros aikštė) – później w kierunku uniwersytetu aż do Republiki Zarzecza (o niej za chwilę). Warto zarezerwować sobie słoneczny dzień na ulicę Szklaną – letnim wieczorem pięknie wpada w nią miękkie światło tworząc niepowtarzalną okazję na ładne zdjęcia.
Spacer najlepiej zakończyć w Republice Zarzecza, która jest na wschód od Starego Miasta. Jest to jedna z najstarszych dzielnic Wilna, która udaje inne państwo – posiada własną władzę, konstytucję (i to po polsku!) a nawet święto niepodległości ustanowione na 1 kwietnia – data powiązana z utworzeniem Zarzecza przez grupę artystów w 1997 roku. Wybranie Prima Aprilis jest symbolem powagi „niezależności” tego miejsca – robiąc z Zarzecza atrakcję turystyczną a nie poważną enklawę.
Republika Zarzecza jest połączone z reszta Wilna przez kilka mostów poprowadzonych nad Wilenką (ciekawostka: rzeka jest dość istotnym punktem w konstytucji).
Republika Zarzecza nazywana jest też dzielnicą artystów ze względu na swoje bogactwo w dzieła sztuki – murale, obrazy, rzeźby i plakaty to coś, co można spotkać praktycznie na każdym kroku. Najwięcej sztuki jest przy samej ulicy Zarzeckiej (Užupio gatve), tuż przy wejściu do Zarzecza.
Nieco dalej od wejścia do Zarzecza znajduje się ulica Biała (Baltasis skg.) na której stoi kilka drewnianych tradycyjnych domów z początków istnienia tej dzielnicy. Ku mojemu zdziwieniu w Internecie znalazłem tylko jedną wzmiankę na ten temat.
Po więcej takich widoków trzeba pojechać aż na drugi koniec miasta (no dobra, prawie) do dzielnicy o nazwie Śnipiszki (Šnipiškės). Jest to część miasta, która łączy ze sobą tradycję i nowoczesność. O Śnipiszkach pierwszy raz wspomniano w 1633 roku. Jej zabudowa pochodzi z XIX wieku a obecnie w pewnej części ustąpiła biurowcom i piętrowym budynkom mieszkaniowym. Na szczęście władze miasta zatrzymały dewastację tego miejsca tworząc w 1993 roku skansen o powierzchni 8 hektarów. Kontrast drewna i szkła wygląda niesamowicie i tworzy niepowtarzalny klimat, którego nie czuć na zdjęciach. O tym miejscu jako atrakcja turystyczna też jest cicho w sieci.
Na koniec kilka słów o kulturze. Tak się złożyło, że podczas mojej wizyty odbywało się tu Święto Pieśni i Tańca (lit. Dainų šventė), które w tym roku (2024) obchodzone było na początku lipca. Przy planowaniu wyjazdu warto wybrać właśnie ten termin – jest dużo atrakcji i koncertów a miasto jest przepięknie ozdobione.
Po więcej zdjęć zapraszam do galerii.
Jest to kolejny artykuł z serii „Dwa tygodnie po Bałtyku” w której opisuję moją dwutygodniową wycieczkę po krajach bałtyckich i Finlandii