Stolica na trójstyku: Bratysława

Wśród turystów Bratysława nie cieszy się szczególnie dużą popularnością. Jedną z głównych przyczyn takiego stanu mógł być związek Czechów i Słowaków, który rozpadł się w latach 90. Dopiero wtedy Bratysława stała się pełnoprawną stolicą i zaczęła się rozwijać. Po trzydniowej wizycie w tym przepięknym mieście stwierdzam, że nawet tyle to za mało, by na spokojnie skorzystać z wszystkich atrakcji. Zapraszam na wspólny spacer!

Muzycznie na start

Wyjazd zacząłem od czegoś, co kojarzy się z końcem. Stary Most oprócz torowiska posiada dwie wydzielone ścieżki dla pieszych. Tak się składa, że z tej od strony zachodniej jest perfekcyjne miejsce na obserwację zachodów słońca. Pod koniec czerwca słońce zachodzi idealnie nad zamkiem, co daje dobrą okazję na wspaniały kadr.

Nieopodal mostu, od strony Petržalki stoi niepozorny zabytkowy tramwaj – a dokładniej kultowa Tatra T3. Jest to pojazd tak znany jak Ikarus dla Polaka. Jeden egzemplarz postawiono na fragmencie torowiska i zrobiono wokół niego kulturalną otoczkę – ot taka mini scena. Akurat w tym dniu odbywał się koncert początkującego zespołu muzyki alternatywnej. Na stronie projektu T3 – kultúrny prostriedok można poczytać o nadchodzących wydarzeniach. Fajna sprawa, taka nietypowa forma pleneru.

Dla fanów zimnego piwa nad wodą tuż obok znajduje się chillernia, gdzie można usiąść i coś zjeść.

Część zabytkowa

Teraz coś dla fanów zabytków: Bratysława nie posiada wiele ikonicznych miejsc tego typu, co nie oznacza, że totalnie nic tutaj nie ma. Ja wybrałem dwa zamki – Bratysławski i Devin. Oczywiście oprócz tego są piękne kościoły i inne perełki, ale po dziesiątkach takich miejsc zrobiło się to dla mnie nudne. Drodzy Fani motywów sakralnych – wybaczcie.

Zamek Bratysławski znajduje się w ścisłym centrum miasta i trudno go nie zauważyć. Najprościej wjechać pod samo wejście trolejbusem, przejść się 5 minut spacerkiem, minąć ochronę i jesteśmy! I teraz zaczyna się cała magia tego miejsca.

Wejście na zamek jest darmowe, dla zainteresowanych wystawami w środku można kupić bilet. Ja nie skorzystałem, bo oprócz zabytkowych eksponatów nic innego tam nie ma. Natomiast z tyłu znajduje się przepiękny sad, który przez turystów (według moich obserwacji) jest trochę pomijany i jest tam bardzo spokojnie. Dobre miejsce na mały przystanek.

Dla miłośników punktów widokowych – jest tu idealny widok na połowę miasta.

Drugi zamek znajduje się w dzielnicy Devin. Jest tam duży parking, ale można też dojechać autobusem z centrum. Wejście kosztuje kilka euro.

Zamek leży przy samej granicy z Austrią (a południowa część Bratysławy graniczy z Węgrami). Jak na stolicę jest to bardzo wyjątkowe umiejscowienie na skalę nie tylko europejską, ale też światową.

Do części zabytkowej dodam obowiązkowy punkt wizyty – jest nim oczywiście starówka. Śmiem stwierdzić, że jest tak samo ładna jak ta w Pradze – choć mniejsza. Nie brakuje tu ładnych kamienic, ciasnych uliczek i klimatycznych wieży. Spacer najlepiej odbyć wieczorem w złotą godzinę (jakoś 2 godziny przed zachodem słońca).

Brutalizm w Bratysławie

Powszechnie zainteresowanie dziełami architektury ogranicza się do średniowiecznych zamków, pięknych pałacyków, kościołów i innych tego typu popularnych miejsc. Postanowiłem przedstawić Wam Bratysławę od nieco innej strony, pokazując jej część pełną brutalizmu. Zacznę od mostu SNP, który jest wizytówką tego miasta. Sam most, a dokładnie proces jego powstawania jest dość kontrowersyjny. Przy budowie podjęto decyzję o zburzeniu zabytkowej części Starego Miasta. Dzisiaj zostało z tego niewiele, ale taki już urok tamtego ustroju. Mam w planach pojechać do czeskiego miasta Most, w którym w tym samym czasie zrobiono to samo. Ale to innym razem 😉

Za mostem SNP rozlega się dzielnica Petržalka, która też jest wizytówką brutalizmu. Co prawda, nie w formie oryginalnej bo termomodernizacja niszczy piękno surowego betonu, ale osiedle nadal jest „masywne”.

Wróćmy do centrum. Na samym środku Kamenného námestia stoi taki relikt XX wieku. Jest to nieco zaniedbany i zniszczony Hotel Kyjev. W 2018 artysta Lousi Auber podjął się „przerobienia” go na instalację artystyczną, co dodaje mu oryginalności. Cała okolica idealnie wpasowuje się w architekturę tego hotelu. W czasach świetności na pewno wyglądało to przepięknie.

Na koniec tej części wspomnę o kilku innych ciekawych budynkach takich jak dworzec Bratislava Hlavná Stanica, Słowackie Radio oraz Galerii Narodowej.

Polskie akcenty

Z racji mojego zamiłowania do zbiorkomu poszedłem do Muzeum Transportu mieszczącego się nieopodal dworca głównego. Ilość eksponatów gwarantuje minimum godzinę zwiedzania, zwłaszcza przy skorzystaniu z części interaktywnej.

Wspominam o tym, ponieważ w muzeum znajduje się kilka eksponatów ważnych dla transportu na Słowacji. Można tu zobaczyć Malucha a nawet Żuka w wersji strażackiej.

Oprócz akcentów samochodowych jest rzeźba z bliżej mi nieznaną postacią trzymającą polskie Pismo Święte.

Oprócz tego na wystawach są polskie kasowniki, które po dziś dzień można spotkać w pojazdach oraz kultowe pragotrony. Tych drugich chyba nie muszę przedstawiać, bo bardzo weszły w pamięć podróżującym jeszcze za czasów jak było jedno PKP.

Jak najlepiej dojechać?

Oczywiście, że pociągiem! Od Warszawy przez Gliwice do Bratysławy można dojechać bezpośrednim pociągiem IC Bathory. Koszt od Gliwic do Bratysławy wyniósł mnie niecałe 43 złote w ramach oferty SuperPromo International. Im szybciej tym taniej. Oczywiście to cena za bilet normalnych – zniżek ustawowych nie ma na odcinkach międzynarodowych.


Opublikowano dnia