Dwójmiasto w jeden dzień

Jak jednym słowem nazwać Gdańsk, Sopot i Gdynię? Trójmiasto. A jeśli byłem tylko w Gdańsku i Gdyni to mogę powiedzieć, że byłem w Dwójmieście? Słownik nie uznaje takiego wyrazu, ale językiem też można się bawić. Zatem zapraszam na spacer po Dwójmieście w jeden dzień!

Zanim jednak, chciałbym odpowiedzieć na zagadkę dotyczącą poprzedniego wpisu. Czy na zdjęciach widzieliście łącznie więcej niż 10 osób? Ja nie.

Wróćmy jednak do naszej małej enklawy, bo odważnie stwierdzam, że Gdańsk mentalnie jest poza granicami naszego kraju. Panuje tam względny porządek, bardziej dba się o kulturę i historię tego miasta. Wszystko jest zadbane, nowe budynki są pięknie wkomponowane w starą architekturę i… jakoś bardziej dba się o szczegóły. Łączy się postęp z konserwatyzmem. Wystarczy wyjść z dworca i pójść w pierwszą lepszą stronę.

Idąc parę kroków dalej od miejsca na zdjęciu dojdziemy do ciekawej hali targowej przy ul. Pańskiej, w której można kupić dosłownie wszystko od mniejszych sprzedawców. I to za całkiem normalne ceny. Takie przeciwieństwo centrum.

Po szybkich zakupach poszliśmy w stronę Starego Miasta Gdańska. Z każdym krokiem było coraz piękniej. Czasami warto też skręcić w jakieś podwóreczko.

Plan na ten dzień był taki, że go nie było. Do godziny 11 szliśmy tam, gdzie zaprowadzą tam nogi. Próbowałem sobie przypomnieć te miejsca, w których byłem parę lat temu i szło mi to całkiem dobrze. Natrafiliśmy na Bazylikę Mariacką. Dalej jeszcze kilka kroków na przepiękną ulicę Mariacką i czas na powrót na dworzec. Do Gdańska jeszcze wrócimy, gdy będzie ładniejsze światło.

Musieliśmy być na stacji o określonej godzinie by złapać Pendolino do Gdyni. Ja jeszcze nie miałem okazji nim jechać, więc idealnie się złożyło.

Gdynia przywitała nas remontem w okolicy dworca głównego. Szybki rzut oka na mapy i w drogę. Po drodze zahaczyliśmy o centrum informacji turystycznej by kupić parę pamiątek i po kilku minutach znaleźliśmy się tuż przy skwerze Kościuszki. Z niego wystarczy kilkanaście minut aby dojść do Mola Południowego, z którego widać morze a nawet prawdopodobnie Hel!

Idąc w prawo (na wschód) od mola trafiliśmy na sztucznie utworzoną zatokę do cumowania łodzi. Bardzo zaskoczył mnie widok stacji benzynowej w tym miejscu. W sumie nic dziwnego skoro łódki są spalinowe, ale nie spotkałem się nigdy wcześniej ze zwykłą stacją benzynową w takim miejscu. Sprawdziłem później ceny i są niemalże identyczne jak przy stacjach dla samochodów tej samej sieci.

Idąc jeszcze dalej na wschód trafiliśmy na jedyną w okolicy plażę, która z tego powodu była trochę przeludniona, choć na zdjęciu tego nie widać. Jak ktoś chce plażować w Gdyni to na pewno nie w ścisłym centrum.

Po nacieszeniu się morskim powietrzem czas na powrót w kierunku Gdańska na dobrą kawę.

Miejsce nie było przypadkowe. Można powiedzieć, że moją tradycją w Gdańsku jest pójście na nietypową kawę. Poszliśmy do kawiarni Drukarnia mieszczącej się na ulicy Mariackiej. Polecam to miejsce miłośnikom pysznej kawy, którzy chcą spróbować coś niekonwencjonalnego. Wzięliśmy kawę z Aeropressu i Chemexa. Każda metoda parzenia kawy wydobywa z niej inny smak na tych samych ziarnach. Delektując się tą kawą czuć tą różnicę. Polecam poeksperymentować w domu robiąc kawę różnymi metodami, najlepiej na tej samej, świeżo zmielonej kawie. Uwierzcie, czuć różnicę. 🙂 A samo miejsce gorąco polecam. W razie pytań obsługa chętnie opowie o każdej metodzie i pomoże dobrać odpowiedni gatunek kawy do danej metody.

Po kawie poszliśmy na spacer po Starym Mieście pijąc wiśniówkę robioną na miejscu na poprawę apetytu przed pyszną pizzą neapolitańską (restauracja Ostro). Pychotka!

Dzień pomału zbliżał się ku końcowi. Na sam koniec poszliśmy do dawnej stoczni usiąść w jakimś fajnym miejscu i odpocząć. Na ulicy Elektryków dostałem bana na robienie zdjęć aparatem, więc zdjęć niestety nie będzie. A szkoda, byłaby darmowa reklama… Konkurencja obok nie miała z tym żadnego problemu.

I tak oto przypomniałem sobie, dlaczego Gdańsk jest na liście moich ulubionych miast w Polsce. Na pewno tutaj jeszcze wrócę. Na zdjęciach zabrakło kilku dość kluczowych atrakcji z jednego powodu: byłem tam kiedy indziej. Na pewno o tym wspomnę i zrecenzuję. Pewnie jako aktualizacja tego wpisu. Po więcej zdjęć z Dwójmiasta zapraszam do galerii.


Opublikowano dnia